Powrót do szkoły

…na szczęście nie mój, maturę zdałam 20 lat temu. :)

Kiedyś bardzo nie lubiłam dzieci, nawet byłam tym internetowym hejterem, który wszędzie pisał o jebanych bachorach, gówniakach i kaszojadach… Do momentu, aż terapeutka powiedziała mi, skąd mi się to wzięło. Otóż nienawidziłam dzieci, bo moi rodzice nie pozwalali mi być po prostu dzieckiem. Jak to się miało objawiać? Tak, tymi wszystkimi tekstami “zachowujesz się jak przygłup, normalnie idź bo ludzie patrzą, cicho siedź, za naukę się weź a nie za te głupoty, lekcje odrobione?!, zajmij się w końcu czymś mądrym np. swoimi obowiązkami, znowu oglądasz te debilne bajeczki dla małych dzidziusiów?”… Który millenials nie pamięta tych tekstów ze swojego dzieciństwa, niech pierwszy rzuci kamień.
Mechanizm jest zapewne taki sam u wszystkich ludzi plus minus w moim wieku, nienawidzących dzieci. Także weźcie to sobie pod rozwagę, drodzy rakowi BzW. :3

No i co? Nie, nie zmieniłam się w Janusza Korczaka, dalej nie lubię dzieci i nadal świadomie nie chcę ich mieć, ale zyskałam dla nich pewne nowe dla mnie odczucia: współczucie i zrozumienie.
Mamy dzisiaj 1 września i wiadomo, że dla setek takich atypowych dzieciaków od nowa zaczyna się koszmar. Koszmar, który ma różne oblicza. Czasem to bullying. Czasem to nawał obowiązków i chore wymagania popierdolonych rodziców. Czasem to niemożność poradzenia sobie z pewnymi przedmiotami. Czasem to nauczyciel, który zamiast pomóc, podcina skrzydła i wdeptuje w błoto. Czasem to wszystko naraz.
Przy zerowym wsparciu od kogokolwiek – bo przecież jakie problemy można mieć w tym wieku?! Czym można być zmęczonym?! Przecież bullying to tylko żarty! Za moich czasów to jo jeszcze musiała do kopalni iść pracować, potem do kamieniołomu, potem krowy wypuścić na pastwisko i wydoić, a potem stary mi wjebał kablem od prodiża bo mnie kochał nad życie, nic nie narzekałam i dzięki temu wyrosłam na NORMALNEGO CZŁOWIEKA!!!!!!!!!11

Nie jest łatwo być nastolatkiem we współczesnych czasach. W moich byłeś kozłem ofiarnym tylko w murach szkoły – teraz dzięki social mediom jesteś kozłem ofiarnym także w internecie. Wiem, co czujecie, dzieciaki myślące pasjami o odebraniu sobie życia. Wiem, co czujecie, dzieciaki myślące pasjami o zorganizowaniu masakry w waszej szkole. Wszystko to znam, niestety z autopsji.
Trzeba przez to przejść i nie zabić się po drodze, “i tyle”.
Czasem widzę na FB komentarze moich rówieśników w wersji boomer, którzy piszą, że chcieliby wrócić do czasów szkoły, bo wszystko było lepsze i proste. Serio…? Od 2005 roku ani razu nie zdarzyło mi się zatęsknić za szkołą. Mam 39 lat i przeżyłam. Już nie muszę pytać mamusi o zgodę na przykład na podjęcie leczenia psychiatrycznego – a ona nie powie, że to wymysły i głupoty. A jeśli powie, to mogę to olać, bo mam swoje pieniądze. Jeśli ktoś zaatakuje mnie na ulicy – mogę wezwać policję, która przyjmie zgłoszenie, a nie zostawi mnie z komentarzem, że to tylko żarty i mam się uspokoić. Nikt nie ma prawa mnie obrażać i poniżać, a jeśli spróbuje – ja mam pełne prawo i możliwość, żeby się bronić. Sprawdzian z matematyki, z którego dostanę siódmą jedynkę i znowu będzie awantura w domu, już nie spędza mi snu z powiek. Jak się źle czuję, mogę skorzystać z pomocy psychiatry i psychoterapeuty i zrobić coś realnie, zamiast siedzieć w ciemnym kącie, ogryzać palce do krwi i marzyć o śmierci.

No i – po latach biedy i dziadowania mam stały dochód. Dodałabym ekstremalnie złośliwie, że moi szkolni bullies teraz zapierdalają na moją rentę, częstokroć wyższą niż ich pensyjka, ale na pewno nie dodam, bo znowu jakaś zawistna pizdeczka pokroju mojej byłej przyjaciółki zesra się, że zrobiłam sobie z renty styl życia i gardzę tymi, którzy mnie utrzymują. XD

Napiszę – tak metaforycznie, bo czytają to tylko znajomi – dzieciaki, życzę wam wytrwałości. Żebyście otrzymali pomoc, jeśli jej potrzebujecie. Żeby otoczenie rozumiało wasze zmartwienia i potrzeby. Żebyście wiedzieli, że szkolne problemy to nie koniec świata i nie warto odbierać sobie życia – bo jak będziecie nad sobą pracować i mieć tę samoświadomość, to po opuszczeniu murów tej chujowej placówki może czekać na was dobre, szczęśliwe życie. Gdybym zabiła się wtedy w 2003 roku, jak chciałam i planowałam, a potem w świecie niematerialnym dowiedziała się, co było mi pisane u progu 40-stki – żałowałabym w chuj.

Mała, musisz twarda być jak skała
Też byłem sam, nikt nie słyszał wołania
Lecz jak mi powiesz, że wciąż gówno o tym wiem
Przyznam Ci rację, bo nie dźwigałem Twych łez

~Szpaku

Nie dajcie się tej chujni.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest

9 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Lex

“Od 2005 roku ani razu nie zdarzyło mi się zatęsknić za szkołą.” – ani mnie, ani mojej partnerce :D więcej: mamy koszmary jak nam się śni, że wracamy do szkoły XD
Ale tak sobie myślę, że ci którzy wtedy byli luzakami, zestresowali się dorastając i teraz życie to dla nich stres i może dlatego chcą wrócić ;) Jeśli ktoś (jak np. ja) stresował się wszystkim wtedy, a teraz czuje luz, to jak mógłby chcieć wrócić? :D

Szelest

Jako dziecko ,czy szkoła,czy wiek dorastania…. zawsze byłem tym dziwnym(wycofanym) trzymającym się na uboczu. Gdzieś w tle… jak cień. Dziś jako dorosły ale nadal jak dziecko wiem że byłem introwertykiem. Negatywnie wspominam edukację… I nie wracam myślami do tych “beztroskich dziecięcych lat”. Lecz każdy z Nas kiedys potrzebuje się wygadać, pożartować ,spotkać się w sieci, czy realu. Komuś kiedyś można zaufać . Nie każdy obcy może być naszym prześladowcą… I mówi to gość z lękami.

137

Ja też niekoniecznie przepadam za dziećmi. Kurcze chyba prawię każdy schizol miał problemy z wychowaniem od rodziców – a raczej brakiem wychowania.

Może chciałbym mieć dziecko, ale nie jestem w stanie tak zaufać kobiecie.

Dla mnie szkoła była obozem niewolniczym. Zawsze mnie tam ludzie szanowali, ale nie chciało mi się uczyć. Buntowałem się. Z resztą ponad pół życia to bunt.

Pozdrawiam

137

Ja nie wiem co mnie jeszcze spotka. Nie wiem czy chce kobietty w ogole. Chyba ze w jakiejs dziwnej ale dobrej relacji.

R.A. Ciężka

Ja kochałam dzieci, dopóki nie zaczęłam pracować w szkole, rok czasu wystarczył, bym zaczęła ich unikać i z pełną świadomością zrezygnowała z chęci ich posiadania. Po prostu do dzieci się nie nadaję. Ale współczuć też współczuję. Nie tęsknię za czasami szkolnymi ani jak byłam uczniem, ani jak nauczycielem. Szkoła strasznie mi psychikę zryła i chyba poszłam na pedagogikę z misję naprawiania wszystkiego, ale życie to nie film i skończyłam z jeszcze bardziej zrytą psychiką. Tyle że ogółem na dzieciństwo w domu rodzinnym nie mogę narzekać. Wsparcie miałam, ale im się nie udałam :D
Ale kurcze, że nie przeszła w końcu ustawa, by dziecko mogło samo skorzystać z pomocy psychologicznej. Teraz naprawdę dużo młodych tego potrzebuje, a wiele rodziców dalej ma podejście typu co ty możesz mieć za problemy…

Wykorzystujemy pliki cookies.
Jak używamy Cookies
Zarządzanie plikami cookies
AKCEPTUJĘ
9
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x